strzegła w mim złowieszczą zmianę, zlękła się o siebie.
— Niestety, co ci jest? — spytała ze drżeniem. — Czyliż nie dosyć tylu cierpień, o Boże!
— Nie, nie dosyć! nie dosyć! — zawołał Rudolf, nigdy nie doznałem takiej żądzy krwi, takiej nieprzebłaganej zawziętości. On moją córkę wydał na wszystkie tortury głodu i nędzy, na wstyd, na hańbę! moją córkę kazał zamordować! Zabiję go! — I Rudoilf pobiegł ku drzwiom.
— Gdzie idziesz? nie opuszczaj mnie! — zawołała Sara, wyciągając ku niemu błagalnie ręce, — nie zostawiaj mnie samej! śmierć moja się zbliża.
— Nie będziesz sama, nie... zostawiam cię z cieniem córki.
Sara w rozpaczy, z krzykiem padła na kolana.
— Litości! umieram!...
— Umieraj i bądź przeklęta! — wykrzyknął Rudolf. — Teraz muszę wydrzeć życie twemu wspólnikowi.
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/617
Ta strona została skorygowana.