Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/633

Ta strona została skorygowana.

— Ach, mój Boże, czy wszyscy ci mężczyźni będą przy tem kiedy mnie doktór będzie pytał i oglądał?
— Niestety! będą... Uczą się na nas... Co ty chcesz?... my dlatego tylko tu jesteśmy, na to przyjmują nas do szpitala.
— A! rozumiem, — rzekła Joanna Duport z goryczą, — nic darmo! A jednak są to rzeczy nader przykre. Gdyby nas słyszała ta biedna panienka naprzeciwko, ona jak mówią była bogata, może nigdy nie zrobiła kroku bez matki. Pomyśl tylko, co to z nią będzie!
— Ach prawda; mój Boże! drżę cała na samo wspomnienie. Nieszczęśliwe dziecko!
— Cyt, Joanno, doktór zbliża się, — rzekła praczka.