Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/646

Ta strona została skorygowana.
LII.
OJCIEC I CÓRKA.

Markiza d’Harville nie wiedziała, że Marja jest córką Rudolfa, dlatego też nie znajdowała żadnej potrzeby myśleć o przygotowaniu do odebrania wiadomości, że ta, którą miał za umarłą, żyje, zostawiła ją jednak w pojeździe, nie będąc pewną, czy Rudolf zechce dać się poznać Marji i przyjąć ją u siebie. Ale spostrzegając głęboką rozpacz, wyrytą ma licu Rudolfa, widząc ślady łez w jego oczach, Klemencja sądziła, że go dotknęło jakieś nieszczęście, boleśniejsze, niż mogła dlań być śmierć Gualezy, zapomniawszy więc o powodzie swego przybycia, zawołała:
— Wielki Boże!... mości książę, co się stało?
— Pani nie wiesz? Ach, więc wszelka nadzieja stracona.
Pośpiech pani, życzenie rozmowy ze mną...
— O! proszę, nie mówmy o tem, co mnie tu sprowadza Mości książę, w imię ojca mojego, któremu ocaliłeś życie, mam niejakie prawo pytać o przyczynę smutku, w którym cię zastaję. O! błagam księcia, mów, zlituj się nad mojem udręczeniem.
— Dowiedz się pani — rzekł nareszcie Rudolf przerywanym głosem — od czasu, jak pani doniosłem o śmierci Marji, dowiedziałem się, że była ona moją córką.
— Marja? — zawołała markiza tonem radosnego zdziwienia.
— Tak jest, i przed chwilą, gdy mi pani kazałaś powiedzieć, że chcesz widzieć się ze mną natychmiast, przez