Puhaczka wróciła z cygarami.
— Deszcz już ustał, — rzekł Rudolf, zapalając cygaro — chodźmy wziąć fiakra.
— Nie ustał, — odpowiedział Bakałarz, — nie pozwolę, żeby Finetta namoczyła nogi. Jak służąca przyjdzie po zapłatę, każemy jej zawołać fiakra.
Służąca weszła, Rudolf dał jej pięć franków.
— O! panie... płacić za wszystko nie pozwolę... — zawołał Bakałarz.
— Innym razem ty za mnie zapłacisz.
— Chyba że pozwolisz, iż ugoszczę cię na Polach Elizejskich...
Przez grzeczność Rudolf chciał wyjść ostatni, ale Bakałarz puścił go przed sobą i bacznie śledził jego ruchy.
Kiedy weszli do głównej sali, przy bufecie właśnie płacił za wino wysoki węglarz z uczernioną twarzą i w kapeluszu na oczy nasuniętym. Rudolf stanął przy otwartych drzwiczkach fiakra z mocnem postanowieniem wsiąść na ostatku. Węglarz, gwiżdżąc, wyszedł aż na próg.
— Dokąd mam jechać? — zapytał woźnica.
Rudolf odpowiedział głośno: — Do Alei...
— Do Bulońskiego lasku, — przerwał Bakałarz; —
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/65
Ta strona została skorygowana.
XVI.
PRZYGOTOWANIA.