Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/660

Ta strona została skorygowana.
LIV.
BICETRE.

Dwa tygodnie upłynęło, odkąd Rudolf, przez wzięcie ślubu z konającą Sarą, uprawnił urodzenie Marji.
Nadeszła wilja środopościa. Oznaczywszy tę datę, zaprowadzimy czytelnika do Bicetre.
Ogromny ten gmach, przeznaczony na szpital dla warjatów, jest także przytułkiem dla blisko osiemdziesięciu biednych starców, którzy, aby tam byli przyjęci, powinni mieć najmniej lat siedemdziesiąt i być dotknięci ciężkiem kalectwem. W epoce powieści naszej, osadzano tam także skazanych na śmierć winowajców, po zapadłym wyroku. W jednej więc z dolnych komnat gmachu, wdowa Marcjal z córką Tykwą czekały dnia, w którym miały odnieść zasłużoną karę. Ani matka, ani córka nie chciały założyć apelacji od wyroku, ani podać prośby o ułaskawienie. Mikołaj, Szkielet, z kilku jeszcze zbrodniarzami, zdołali byli uciec z więzienia La Force w wilję dnia, w którym mieli być przywiezieni do Bicetre.
Dzień był pogodny. Jedenasta wybiła na zegarze, gdy dwa fiakry stanęły u zewnętrznej kraty gmachu, z pierwszego wysiadła pani George z synem Germainem i Rigolettą, z drugiego Ludwika Morel z matką.
Germain i Rigoletta pobrali się od dwóch tygodni. Czytelnik łatwo sobie wyobrazi, jak żywą wesołością, jakiem szczęściem jaśniała twarz ładnej gryzetki.
Rysy Germaina wyrażały szczęście spokojne. Rigoletta, chociaż teraz już była panią Germain, chociaż Rudolf dał