Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/667

Ta strona została skorygowana.

metrji i astronomji, lecz, niestety, padł ofiarą żądzy do nauk i dumy; zdaje mu się, iż zebrał sam jeden wszystkie wiadomości ludzkie i że zatrzymując go tu, pogrążamy ludzkość w najgłębszej ciemnocie. — A, zwracając się do warjata uczonego, doktór mu powiedział: — Rozkażę, aby twemu żądaniu stało się zadość.
— Ja względem nauki jestem tem, czem była arka Noego dla fizycznego świata, — wykrzyknął warjat, zgrzytając zębami i rzucając naokoło spojrzenie obłąkane.
— Wiem, kochany przyjacielu.
— Jesteście wrogami światła! — zawołał ściskając pięści. — Ale ja zgruchotam was, jak szkło, — dodał zagniewany.
— Ach, gaduła, ciągle mi przerywa, — rzekł doktór z uśmiechem, klepiąc go poufale po ramieniu. — Mogłoby się komu zdawać, że ja nie wiem, na jaki szacunek zasługujesz... No, pójdźmy do ślepca, zaprowadź mnie do niego.
— Wyznam panu, — szepnął Germain doktorowi Herbin, — że był moment, kiedy lękałem się wybuchnięcia paroksyzmu.
— Ach, panie, — odparł doktór — dawniej przy pierwszem groźnem przeczeniu, związaliby go, wybili, oblali zimną wodą, i tem dopiero nabawiliby go niewyleczalnej choroby; tymczasem, jak pan widzisz, że przy pewnem sposobie obchodzenia się, te nagłe wybuchy ustają równie szybko jak powstały.
— O jakimże on mówi ślepcu? czy i to jest osoba urojona? — spytała pani George.
— Bynajmniej; ale historja tego człowieka jest bardzo dziwna. Znaleźli go w jaskini łotrowskiej na Polach Elizejskich, był tam przykuty w podziemiu, a przy nim leżał trup kobiety, tak strasznie pokaleczony, że nie można go było zupełnie rozpoznać.
— Ach, to okropne! — rzekła pani George ze drżeniem.
— Patrz pani, to on.
Wszystkie osoby, towarzyszące pani George cofnęły się