Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/673

Ta strona została skorygowana.

— Panna Rigoletta! pan Germain! — mówił szlifierz, poznając każdą z osób z nowem zdziwieniem.
— A, starzy przyjaciele z dołu! — rzecze Anastazja, zbliżając się zkolei z Alfredem.
— Pan Pipelet, żona jego, tyle ludzi koło mnie, zdaje mi się, że tak długo... Ale ty, ty Ludwiko! ty sama! — zawołał nakoniec, przyciskając córkę do serca.
— Drogi ojcze, tak to ja! to matka! to nasi przyjaciele!
— Czekajcie jeszcze, czekajcie, pamięć mi wraca. — I z przerażeniem dodał: — a notarjusz?
— Umarł — rzecze Ludwika.
— Umarł? Więc teraz wierzę, możemy jeszcze być szczęśliwi! Ale skąd się tu wziąłem? poco tu jestem?
Doktór posłał po fiakra.
Morel, jak się to często zdarza w chorobach umysłu, wcale nie pamiętał ani wiedział, że długo był niepoczytalny. W kilka minut później, z żoną i córką wyjechał z Bicetre, nie domyślając się nawet, w jakiem dotąd pozostawał miejscu.
Dnia następnego zajaśniało pogodne słońce.
Był to dzień śródpościa.
O czwartej zrana, oddział piechoty i kawalerji zajął wszystkie przystępy do Bicetre.