Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/691

Ta strona została skorygowana.

ja odwiedziła mnie wraz z ojcem swoim, a dostrzegłszy twój portret zapytała naiwnie: „Czyja ta ładna twarz z wieków upłynionych?“ Ojciec uśmiechnął się, skinął na mnie, abym milczała, i rzekł: „To portret jednego z naszych kuzynów; miałby teraz, jak widzisz, kochana Ameljo, blisko trzysta lat, w młodym już wieku okazywał dobre serce i niepospolitą odwagę.
— Księżniczka Amelja — mówiła dalej ciotka — uwierzywszy niewinnemu żarcikowi, zgodziła się z ojcem co do wyrazu dobroci i odwagi, malującego się na twarzy pazia, i długo przypatrywała się portretowi. Potem, kiedym przyjechała widzieć się z nią w Gerolsteinie, z uśmiechem zapytała mię, co porabia „Starodawny jej kuzynek“. Wtedy opowiedziałam jej wszystko, i wyznałam, że pięknym paziem jest mój siostrzan, książę Henryk Oldenzaal, liczący lat dwadzieścia jeden, kapitan gwardji Cesarsko-Austrjackiej; i że portret z wyjątkiem ubioru, jest podobny nadzwyczaj do swego oryginału. Na te słowa zarumieniła się księżniczka Amelja, i przybrała zwykłą sobie powagę. Widzisz, że nie będziesz obcym człowiekiem dla twojej kuzynki. Uspokój się więc, i utrzymuj honor swego portretu, dodała ciotka śmiejąc się.
Zostawszy w domu sam jeden, i zastanawiając się nad rozmową z ciotką, nie mogłem pomyśleć bez tajemnej radości o tem, że księżniczka Amelja zwróciła uwagę na mój portret.
Największym byłaby nierozsądkiem opierać jakiekolwiek nadzieje na tak dziwnej okoliczności, przyznaję się do tego, ale zawsze byłem otwartym względem ciebie. Mamże wyznać... uwaga ta obudziła we mnie nadzieje tak płoche, że dzisiaj, rzucając spokojnem okiem na przeszłość, pytam sam siebie: jak mogłem oddawać się marzeniom, które widocznie wiodły mię ku przepaści.
Dom nasz jest starożytny, ale ubogi w porównaniu z ogromnemi posiadłościami księcia, jednego z najbogatszych książąt Związku Niemieckiego. Nadto, mam zaled-