Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/693

Ta strona została skorygowana.

Nie mogę ci wyrazić, co czułem wówczas, wszystko, cokolwiek mówiła mi ciotka o niewyczerpanej dobroci księżniczki, wszystko mi w myśli stanęło.
Nagle przypadkiem obróciła wzrok w tę stronę, gdzie ja stałem.
Wiesz, jak ściśle przestrzeganą jest u nas etykieta i hierarchja stopni. Ze względu na mój tytuł i pokrewieństwo z księciem, osoby, pośród których stanąłem, powoli usuwać się zaczęły, tak, że sam jeden zostałem w pierwszym rzędzie u drzwi prowadzących do galerji.
Dlatego też księżniczka Amelja spostrzegła mię i zauważyła; gdyż na jej twarzy ukazało się ździwienie i mocno się rumieniła.
Widziała mój portret w klasztorze u ciotki, poznała mię, rzecz bardzo prosta. Popatrzyła na mnie nie więcej nad sekundę, ale jej spojrzenie wstrząsnęło mną gwałtownie, potężnie. Twarz moja była w ogniu, spuściłem oczy i przez kilka minut nie śmiałem ich podnieść na księżniczkę; kiedym spojrzał na nią rozmawiała z księżną Zofją, która ją słuchała z czułem zajęciem.
Kiedy Liszt grać przestał, książę zbliżył się ku niemu, i nader grzecznemi słowy wynurzył przed nim wrażenie, jakiego doznał. Wracając na swoje miejsce, Rudolf mię spostrzegł, uprzejmie skinął głową i coś powiedział księżniczce Amelji, pokazując na mnie. Ta, spojrzawszy w moją stronę, odpowiedziała coś księciu, który uśmiechnął się i zarumieniła się znowu.
Byłem jak na torturach.
Skończył się koncert, ja poszedłem za adjutantem. Ten przyprowadził mnie do księcia, który postąpił kilka kroków naprzód, powitał mnie uprzejmie, wziął za rękę i rzekł do księżnej Zofji.
— Proszę pozwolić przedstawić sobie kuzyna mego, księcia Henryka Herkausen-Oldenzaal.
— Ameljo! — mówił dalej książę, obracając się do córki, — przedstawiam ci twego kuzyna, księcia Henry-