inne mieć będziesz obowiązki i zapomnisz zupełnie o swoim biednym bracie.
Przysięgam ci, że ani słówka więcej nie powiedziałem.
Nie wiem co się z nią stało: zatrzymała się przez, chwilę w milczeniu i smutna, potem nagle wstała, blada, zmieszana i odeszła pospiesznie.
Tegoż dnia wieczorem, odebrałem list od ojca; wzywał mię, abym natychmiast przyjeżdżał.
Na drugi dzień udałem się do pałacu księcia na pożegnanie.
Książę powiedział, że kuzynka moja jest słaba, i że on w jej imieniu pożegna się ze mną. Uściskał mnie serdecznie, powtórzył dobre rady i dodał, że zawsze z radością widzieć mnie będzie w Gerolsteinie.
Powróciwszy tu, zastałem ojca w trochę lepszym stanie; leży jeszcze słaby, ale niebezpieczeństwo minęło.
Wczoraj w nocy siedziałem sam jeden u jego łóżka i myślałem, że zasnął; łzy mi płynęły na wspomnienie szczęśliwych dni, spędzonych w Gerolsteinie.
Ojciec spostrzegł łzy moje; zaczął mię wypytywać z największą czułością; powiedziałem, że niespokojny, jestem o jego zdrowie, ale nie dał się oszukać.
Teraz wiesz o wszystkiem, Maksymiljanie; powiedz, czyliż nie powinienem wpaść w rozpacz! Co czynić? co postanowić?
Jak zdołam ci opisać moje cierpienia? Co stąd wyniknie, o Boże! Wszystko stracone...
Kończyłem ten list; tymczasem ojciec wstał z łóżka, przyszedł do gabinetu.
— Do kogo piszesz taki długi list? zapytał.
— Czytaj, ojcze!
— Myślę, że kochasz się namiętnie, a namiętność — prędzej czy później złym staje się doradcą. Lepiej jest iść prostą drogą. Trzeba spróbować szczęścia.
— Nie rozumiem cię, ojcze — odparłem.
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/699
Ta strona została skorygowana.