Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/704

Ta strona została skorygowana.

— Czem? biedne dziecię moje!.. Do owej chwili, w której zostałaś mi powróconą, nie znałaś nic innego, prócz nędzy, goryczy, poniżenia... ja sobie wyrzucam wszystkie twoje cierpienia, jakbym był ich przyczyną; zato, kiedy widzę, że jesteś wesoła, myślę, że już otrzymałem przebaczenie... Mój cel jedyny, moje jedyne życzenie — dostarczyć tobie tyle szczęścia, ile zniosłaś cierpień; tak cię wywyższyć, jak byłaś poniżona; zdaje mi się, że ostatnie ślady przeszłości znikają, kiedy ci okazują szacunek osoby najznakomitsze, najczcigodniejsze.
— Nie mnie szacunek okazują, ale stopniowi, który mi dać raczyłeś.
— Nie twoją godność, lecz ciebie kochają, ciebie tylko!... za twoją skromność, twoje przymioty, dobroć twoją.
Wtem drzwi się otworzyły i weszła księżna Gerolstein z listem w ręku.
— List do ciebie z Francji, — rzekła mężowi. — Sama go przyniosłam, ażeby powiedzieć dobry dzień mojej leniwej córce, której dziś jeszcze nie widziałam — dodała z czułością Klemencja — pocałowawszy z czułością Marję.
— List bardzo w porę, — rzekł wesoło Rudolf, przebiegłszy go oczyma, — rozmawialiśmy o przeszłości, o tym potworze, z którym bezustanku walczyć musimy... bo on zagraża szczęściu i spokojowi córki naszej.
— Mój Boże! melancholja, którąśmy w niej spostrzegli...
— Jest — skutkiem nieszczęśliwych wspomnień; szczęściem, poznaliśmy teraz nieprzyjaciela i zwyciężymy go.
— Od kogo ten list, mój Rudolfie? — zapytała Klemencja.
— Od miłej Rigoletty, żony Germaina!
— Od Rigoletty! — zawołała Marja, — jakie szczęście! Dowiemy się, co się z nią dzieje.
— Mój drogi, — szepnęła Klemencja Rudolfowi, — czy ten list nie obudzi w niej smutnych wspomnień?
— Właśnie te wspomnienia ja chcę zniszczyć... Pewien