Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/711

Ta strona została skorygowana.
V.
WYZNANIE.

Przeczytawszy list, Rudolf zamyślił się smutno, nagle promień nadziei rozjaśnił mu czoło, i znowu zbliżył się do córki.
— Co takiego, mój ojcze? — zapytała.
— Nowe powody obawy o ciebie. Wyznałaś przed nami połowę tylko twoich cierpień.
— Mów, ojcze, — przerwała Marja, zarumieniwszy się.
— Teraz mogę mówić, pierwej zaś nie mogłem, bo nie wiedziałem, że straciłaś wszelką nadzieję w przyszłość. Chcesz wstąpić do klasztoru?
— Jeżeli pozwolisz ojcze!
— Chcesz nas opuścić! — zawołała Klemencja.
— Klasztor świętej Hermenegildy obok Gerolsteinu, często widzieć was będę.
— Pamiętaj, że te śluby są wieczne. Masz tylko lat osiemnaście i może kiedyś...
Utkwiwszy wzrok w córce, Rudolf mówił dalej:
— Co myślisz o księciu Henryku, twoim kuzynie?
Marja zadrżała i zarumieniła się.
— Ty kochasz go?
— Nigdy nie pytałeś się o to, ojcze! — odpowiedziała, ocierając łzy.
— Jak myślisz? Czy Henryk wie o twojej miłości?
— Nie! pewno nie wie, — zawołała Marja przerażona.