z kościoła, aby nieco odpocząć i przygotować się do obrzędu.
Udałem się do kościoła, do naszej loży, skąd widać chór. W słabo oświeconym kościele klęczała i gorąco się modliła.
Ja także ukląkłem i zacząłem się modlić.
Wybiła trzecia godzina. Dwie zakonnice zbliżyły się ku niej i coś rzekły półgłosem. Przeżegnała się, wstała i wyszła z niemi dość pewnym krokiem, ale tak blada, jak zasłona...
Nie idę do niej: niech odpocznie. Zastaję w opactwie, żeby się znajdować na obrzędzie.
Nie posyłam ci teraz tego listu; zaczekam końca obrzędu... Boleść mnie do ostatka przygnębiła... Lituj się nade mną...
Dzień trzynasty Stycznia — podwójnie fatalna dla mnie rocznica!
Straciliśmy córkę... na zawsze! Wszystko się skończyło... wszystko! Posłuchaj! Wczoraj ubolewałem, że ciebie tu niemasz... dziś cieszę się z tego... bo nadtobyś wiele ucierpiała! Zrana rozbudził mnie głos dzwonu... głos pogrzebowy... Tak,,, córka nasza umarła dla nas... W mogile lub klasztorze — dla nas wszystko jedno. Umarła...
Umarła... Patrz, jak dawny jest ten wyraz... mianowicie, kiedy się pisze o córce ukochanej... o pięknej, dobrej, zachwycającej... Zaledwie osiemnaście lat, i już umarła dla świata!...
W południe odbył się obrzęd z wielką uroczystością.
Byłem obecny przytem... Smutek ciążył nad ludem zgromadzonym w kościele... Dwóch podoficerów, z mojej gwardji, starzy żołnierze, płakali...
Po skończonej procesji, wprowadzono ją na salę kapituły, gdzie czekałem na nią, mając tam prawo wnijścia, jako panujący.
Ach! czuję w sobie samym, że córka nasza odniosła
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/718
Ta strona została skorygowana.