Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/78

Ta strona została skorygowana.
XX.
OPOWIADANIE SZURYNERA.

Szuryner zmieszał się do reszty.
— Zbliż-że się... daj mi rękę, — rzekł Rudolf.
— Wybacz, panie... chciałem powiedzieć, mości książę — Nazywaj mnie zawsze Rudolfem... jak dawniej.
— Daruj pan, ale nie śmiem... — Bojaźliwie wyciągnął czarną rękę. Rudolf serdecznie ją uściskał.
— Siadaj i powiedz mi, gdzie Bakałarz?
— Jest tu związany! — rzekł doktór murzyn.
— I Puhaczka także, — dodał Szuryner.
— A mój biedny Murf... Dawidzie, raniony?
— W prawy bok; szczęście, że pod ostatniem żebrem.
— Muszę się zemścić! Rachuję na ciebie, Dawidzie!
— Wasza książęca mość wie, że jestem mu duszą i ciałem oddany, — odpowiedział doktór ozięble.
— Jakim sposobem przybyłeś na czas? — spytał Rudolf Szurynera.
— Zacznę od początku.
— Dobrze, słucham.
— Wczoraj po powrocie ze wsi powiedziałeś mi pan: „Postaraj się zobaczyć z Bakałarzem; powiedz mu, że jest dobry interes do zrobienia“. Zaraz więc pobiegłem do Cite. Szukam Bakałarza... Nareszcie złapałem go