Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/81

Ta strona została skorygowana.

nie czułem w sobie tyle siły... Zdawało mi się, że trzymam psa wściekłego. „Puść mnie, a nic ci nie zrobię, — rzekł do mnie. — Nie puszczę — odpowiedziałem. Nogi miał wolne, to mu pomagało, napół mnie już przewrócił. Żebym był nie przyciskał ręki ze styletem, już byłoby po mnie... Wtem patrzę... aż tu Puhaczka stoi na schodach, z jednem okiem, w czerwonym szalu... Do pioruna! myślałem, że to mara. „Finetto, zawołał Bakałarz, upuściłem nóż... podnieś i uderz go dobrze...“ Puhaczka uwijała się koło nas, nakomiec zobaczyła sztylet... chce go podnieść... Lecz tak ją pchnąłem nogą w piersi, że upadła zdaleka od nas. Już mi sił zaczynało braknąć... traciłem przytomność... Wtem wyszli z sieni ludzie uzbrojeni... a za nimi pan Murf, blady podtrzymywany przez doktora!... Chwytają i wiążą Bakałarza i Puhaczkę... Ale to niedość... trzeba mi pana Rudolfa... Dalej ja do Puhaczki... ząb Gualezy przyszedł mi do głowy... za rękę starą i zaczynam ją wykręcać. — Gdzie pan Rudolf? Ona nic... Ja drugi raz, aż ona woła: — U Czerwonego Jana, w piwnicy, pod Zakrwawionem Sercem. Biegnę tam; chciałem wziąć Kulasa po drodze, ale już go nie było, przegryzł bluzę i uciekł... Wpadam pod Zakrwawione Serce, chwytam Czerwonego Jana za gardło... — Gdzie młody człowiek, co tu był z Bakałarzem. — Nie duś mnie, zaraz ci powiem. Przez figiel zamknęli go w piwnicy, wnet mu otworzymy. Wchodzimy do piwnicy, niema nikogo. Już chciałem odchodzić, kiedym zobaczył drugie drzwi. Otworzyłem... woda plusnęła na mnie... spostrzegłem pańskie ręce...
— Winienem ci życie... bądź pewny, że ci się odwdzięczę... Dawidzie, dowiedz się o zdrowie Murfa i prędko wracaj.
Murzyn wyszedł.
— Gdzie jest Bakałarz? — spytał Rudolf Szurynera.
— W sali razem z Puhaczką. Czy mam posłać po wartę?