Strona:PL Swinburne - Atalanta w Kalydonie.djvu/103

Ta strona została przepisana.


ALTEA. Wy, co płaczecie, i wy, co śpiewacie,
Ustąpcie mi się! Skryjcie łzy na chwilę,
Mali płaczkowie, a i wy, o śmieszki,
Przestańcie śmiać się! Patrzcie, moje oczy,
Łzawsze od niebios deszczowych, me usta
Tak się dziś śmieją, jako z nas bogowie.
My Przeznaczenia własnością; lecz chwilę
To Przeznaczenie jest naszem, tak! mojem —
Ono jest synem moim, towarzyszem
Mojego łoża, mym bratem! Bogowie,
Ustąpcie mi się, jestem jednym z bogów,
Co daje życie i odbiera! Ziemio,
Co rodzisz ludzi i zgładzasz, co usta
Masz zczerwienione z pożartych własnego
Łona owoców, patrz, jakiemi usty
I jaką strawą karmię swoje wnętrze:
Strawą, z mojego urodzoną wnętrza.
Wszczęty przezemnie ogień sycę ogniem,
Chcąca go zgasić; tak, płomieniem pragnę
Wypalić popiół i proch tego ognia.

CHÓR. Zaliż to ogień jest, którym się palisz?

ALTEA. Tak, aż do kości, do krwi, do wszystkiego!

CHÓR. Lice i włos twój są jak jeden płomień.

ALTEA. Język mój liże i pożera popiół.

CHÓR. W twych oczach puste światło i pożoga.