Nie ty zdeptałaś me życie! O, wielceś
Ty mnie kochała i ja ciebie, przecież
Śmierć ta od razu złączyła się z życiem,
Koniec z początkiem moim: to mnie właśnie
Zabija prawo, nie ty, moja matko!
Niech brat i siostra zbytnio się nie smucą,
Niech dla mnie w łzach się nie topią ich serca:
Zbyt wielka miłość i zbyt wielki smutek
Budzą gniew bogów; kto nazbyt miłuje,
Ten dla miłości zabija i będzie
Dla niej zabity; lepsze zrodzi dzieci
Dom ten i pocóż im płakać? Niech życiem
Żyją cierpliwem, zapomną o mojem;
Ty jedna, matko, a nie ci, zachowaj
Nieco mnie w duszy, gdy umrę, boć byłem
Twym pierworodnym. Gdy stąd precz odejdę,
Ty mnie pożałuj zmarłego, choć byłaś
Gniewna i możesz tu znowu szczęśliwych
Porodzić synów, którzy mnie przerosną
W sławie i chwale — nie zapomnij o mnie
Ani się nie wstydź mnie, wszak ja twym synem!
Był czas, żem nie chciał przynieść wstydu tobie;
Był czas, żem pragnął żyć i cześć ci przynieść
Wielkimi czyny, jako ci mężowie;
Lecz oni żyją, ja zasię umieram;
I coby stać się mogło, juścić nie wiem,
Ale zaklinam ciebie, gdy zobaczysz,
Ze już nie żyję, nie mniej ty mnie kochaj,
Strona:PL Swinburne - Atalanta w Kalydonie.djvu/119
Ta strona została przepisana.