Strona:PL Swinburne - Atalanta w Kalydonie.djvu/46

Ta strona została przepisana.

Idzie k’nam troska i życie bezsenne —
Nie sny, lecz ciężkie spływają majaki:
Powiek im żadne nie zawrze zaklęcie
I nie uciszy żadna pieśń; śmierć hyża
Bezpłodną stopą zdepce niedojrzałe
Kłosy i wino wyciśnie przed czasem.
Jej unikając, chwytaj szczęście życia,
Co niech nie będzie beze czci; owoce
Zbierzesz naówczas takie, jakie ludzie
Zbierają w rzadkich godzinach — nie wielu
Jest ich, lecz zato są szczęśliwi. Synu,
Ty najszczęśliwszy będziesz z nich, jeżeli
Przed Przeznaczeniem ugniesz swoją duszę,
A zaś swe oczy i serce ku wzniosłym
Zwrócisz nadziejom, ku tym czynom bożym
I ku bożemu miarkowaniu siebie.
Wszystkie dni twoje będziesz pośród ludzi
Jak moc i światło, ponad godzinami
Śród gwiazd zapłoniesz na niebie i ani
Tak się, jak człowiek, złamiesz ni się spalisz.
Któremuż bowiem z bohaterskich nazwisk
Dali bogowie do rąk takie życie,
Jak twe? I w chwale żyłeś, życie twoje
Było tu dla mnie, com cię porodziła;
Podzięki warte było dla tych wszystkich,
Co tu wyrośli, przeznaczone było
Na wieczną chwałę. Sławę-ś zyskał przednią,
Gdy w dom ojcowski straszna biła wojna,