Strona:PL Swinburne - Atalanta w Kalydonie.djvu/47

Ta strona została przepisana.

Kiedy mieszkańcy wietrznych gór zwrócili
Ku nam oszczepów swoich dzikie morze,
Gdy od tessalskich kopyt zadudniła
Cała Etolia; jako wicher wrzące
Rozprasza piany i fali powrotną
Kiełza nawałę, tak ty potrzaskałeś
Wszystkie ich dzidy, aż legł mąż przy mężu.
Naprzeciw sobie staliście oboje,
Bóg przeciw bóstwu, Ares i Artemis —
Tyś był silniejszy. Przeto rozpętała
Tę ostrozębną klątwę, którą zmożesz.
W zieleńszej bowiem pękówce żywota,
Nim się łodyga naodziała kwieciem,
Gdy czas ci jeszcze pozwalał na wywczas,
Tyś snu nie zaznał ani też spokoju,
Lecz, tęgi ręką i sercem, śród trudów
I walk przeznojnych męskiej-ś szukał sławy,
Śród niedostępnych mórz, dalekich torów,
Które aż dotąd nie widziały żagli,
U tych wybrzeży, gdzie wichr nie ustaje,
Gdzie huczą grzmoty, dzień nie cieszy ludzi.

CHÓR. Szlachetną mądrość i przedziwne słowa
Dały jej bogi; słuchaj, Meleagrze.

MELEAGER. Matko, nie umiem ja szermować słowem,
Nie chcę też warg swych zwracać przeciw tobie,
Która-ś jest mądra i słów świętych pełna.
Jedno wiem pewno i tego się trzymam,