Strona:PL Swinburne - Atalanta w Kalydonie.djvu/52

Ta strona została przepisana.

Takiej królowej, coby doskonalsze
Oddała serce tym, których miłuje.
Bo to, co inni lekceważą sobie,
Zapominając o tem, jak o rzeczy,
Przemijającej, ni ten wiatr na morzu,
Zawszem ja miała w pamięci. Przede mną
Stałeś przez wszystkie lata swe, mąż zbrojny,
Potężny, radość dla ludzi, patrzących,
Jak twoje czoło lśniło, jak twa ręka
Płonęła ogniem, torująca drogę
Śród najeżonych, żelaznych oszczepów;
Ale i wówczas, gdyś liczył trzy wiosny,
O ty mój kwiecie, kiedy, drobny, mały,
Leżałeś przy mnie, a jam cię karmiła,
Mnie li jedynie, słabe, wątłe dziecię,
Byłeś rozkoszą, a nikomu z ludzi.
Któż ciebie szukał wówczas, któż pomagał,
Któż wiedział o tem, czy-ć jest dobrze? powiedz!
O nie, nikt z ludzi. Jakież cię widziało
Morze, twoimi odbrzmiewając wiosły?
Jakiż przez ciebie kraj zapłonął wojną?
Dla mnie li byłeś piękny, ty drobino,
Ty bezowocny bycie, ty mojego
Ciała owocu, ślepy, ode złota
Droższy, dziecinny, nierozwity kwiecie!
Srebro ni jasny śnieg, ni puchy piany
Nie były bielsze — nad twój włos złocisty
Nie było złota, o dziecko, me dziecko;