Strona:PL Swinburne - Atalanta w Kalydonie.djvu/64

Ta strona została przepisana.

Słuchaj mnie, Zewsie, daj mi ubić zwierza
Bez żadnej niewiast czy mężów pomocy —
Inaczej zadrwią z ciebie, choć-żeś bogiem,
Co mężom siłę dał — i choć-żeś mądry,
Będziesz uważan za głupca; gdyż mądrym
Zostanie tylko ten, co wytrwać umie.

ATALANTA. Męże, wybrańce ludu, i ty, królu,
Cierpliwi bądźcie dla mnie jedną chwilę.
Jeśli me życie hańbą jest, gdy żyję,
Niech o tem świadczy gniew bogów; lecz ci tu
Niech nie smagają mnie słowem. O moja
Święta, szczęśliwa bogini! jeżeli
Grzeszę, zmieniając niewieście tu słowa
Oraz niewieście czyny na oszczepy
I na oblicze obcych mężów, zali
Nie masz jednego z swych siedmiu pocisków,
Co, ongi Siedmiom tym przeszywszy gardziel
I bok i piersi, do jednej macierzy
Stóp ich zwaliły, onych mężów świętych
Z Tantalowego pokolenia? Przecież,
Jeśli się komu z was zbyt śmiałą wydam,
Ja, co na siebie taki biorę ciężar,
Chciejcie rozważyć, ile ja dziś płacę
Za tę mą świętość leśną, za tę sławę,
Za to żelazne, zbrojne me dziewictwo.
Nigdy ja męża nie zaznam miłości,
Ani też dzieci, coby się lepiły