Strona:PL Swinburne - Atalanta w Kalydonie.djvu/78

Ta strona została przepisana.

Serca i ręki silnej, ale strzała,
Zboczywszy, w ziomka uderzy i druha
Pod lewe ramię, gdyż i on miał w ręku
Łuk naciągnięty; krwi wytrysnął strumień
I pod ciężarem brzęczącej zbroicy
Eurytyona zmarłe zachrzęściły
Członki; szczęśliwszym wieszczek był Kadmejski,
Amfiaraus, poświęcony oszczep
Wbił bowiem w koło czerwone źrenicy,
Wściekle patrzącej z pod brwi skrwawionego
Zwierza, co teraz jeszcze był czerwieńszy,
Zamordowawszy człowieka; atoli
Dzik, podrażniony, wyprężył się w górę
I zagrzmiał rykiem, nie mniejszym od grzmotu
Albo od ryku potoków, gdy w zimie
Piany swe w żółte przelewają morze;
A jako wieża płonąca upada
W bitwie wraz z swymi wały i łuczniki,
Łamiąc pod sobą żelazny kwiat wojny,
Zwęglone kości ludzkie w krąg druzgocząc,
Tak wskroś złamanych gałęzi, skrwawionych
Haści poczęła szaleć śród szelestów,
Szumów i chrzęstów jego dzika stopa
I zadeptała Anceja, co skoczył
Na bok przed jego kłem, lecz zbyt powoli —
Sił ociężałych obraz; jako płaty
Słaboskrzydłego śniegu, tak się porwą
Twarde muskuły ciężkich jego członków,