Strona:PL Swinburne - Atalanta w Kalydonie.djvu/96

Ta strona została przepisana.

Z ręki mojego, jak ten mój mnie zmienił
W najnieszczęśliwszą pośród nieszczęśliwych,
W nędzę śród kobiet na świecie, w nazwisko,
Które precz spłuczą ślozy wszystkich ludzi.

CHÓR. Krzep swego ducha: bo czyliż przypadek
I koło wszelkich konieczności nie jest
Bogiem tak samo? Surowi bogowie
Wiele kar srogich spuścili dziś na nas —
Nie trzeba bluźnić, bo sroższe spaść mogą.

ALTEA. Duch mój jest krzepki sam w sobie; ja przecież
Krzyczę i zato urągam swej duszy,
Ze znosi hańbę i te dni bolesne
I tę bezwładność, której nie okupi
Żadna pokuta! Słaba-m, pełna wstydu!
Własny mnie oddech zawstydza, gwałtowni
Dzisiaj mnie wstydzą bogowie i cała
Potworność rzeczy: Cóż mnie dziś uzdrowi?
Cóż mnie wyleczy? Cóż mym stopom wróci
Dawną ich siłę, a blask licom moim?
Jakież mnie skrzepią i posilą zioła?
Co jeść, co pić mam, o wielcy bogowie,
Żebym się stała, jak dzikie zwierzęta,
Które się tuczą, mordują wzajemnie,
Kochając tylko swoje własne serca?
Wy nam, bogowie, ich pokazujecie,
My zaś mniej jeszcze mamy strawy od nich,