Strona:PL Szopka. Wiersz Or-Ota.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

Niedźwiedź się przemyka,
Zdala biegnie dzik.

Nie dbam o to wcale,
Czy napadną mnie,
Zaraz z fuzji palę
I kulkę im ślę.
 
Hej, niema jak łowy!
Proszę wierzyć mi...
W mroźny dzień grudniowy,
Gdy śnieg srebrem lśni.

Las dokoła cały,
Jak zaklęty świat,
Promienieje biały
Od zimowych szat.

Ktoś gałęzie łamie,
Ryk przelata w dal,
Dalej! broń na ramię!
Baczność! celuj! pal!

Choć nie było blizko,
Kulka trafia w lot,
Padło niedźwiedzisko,
Aż się rozległ grzmot.