Strona:PL Szpieg.djvu/062

Ta strona została uwierzytelniona.

chwili gdy się o tem dowiedział porucznik strwożył się i ucieszył razem. Dotąd miał tylko posłannictwo wyszpiegowywania drobnych rzeczy wcale podrzędnéj wagi, tu mu się trafiała gratka, która wprawdzie wiele przynieść mogła, ale zarazem na rozgłos i niebezpieczeństwo go narażała. Jakkolwiek zepsuty Presler wahał się mocno, odstręczała go szkarada postępku, obawa o syna który się o nim mógł dowiedzieć, ale z drugiéj strony gdyby się tajemnica zachowała, mógł wiele zyskać. Pułkownik tą razą ostrożniejszy niż kiedykolwiek, nie mając się od kogo o człowieku dowiedzieć postanowił sam go zgłębiać, kazał mu codzień do siebie przychodzić i powoli się z nim zapoznawał. Presler nie był mu sympatyczny, odkrył w nim zaraz pijaka, ale miał jakąś słabość do biboszów, i utrzymywał zawsze że skłonność do trunku dowodzi poczciwości, bo kto ma się z czem ukrywać, ten się zawsze upić lęka.
W tym czasie narad i projektów organizacyi gdy mimo już dość ostrych przedsięwziętych przez moskwę środków, wszystko się skupiało i porządkowało, późno w noc jednego dnia pułkownik rozstawszy się z Preslerem wyszedł na miasto. Chociaż mu wcale nie mówił o celu swojéj wycieczki, szpieg się łatwo domyślił że szedł na jakąś schadzkę i nie będąc jeszcze pewnym czy z tego skorzysta, przez właściwą rzemiosłu ciekawość, powlókł się za starym zdaleka. Wkrótce nabył zupełnéj pewności że się nie mylił, bo pułkownik krętemi uliczkami poszedł do jednéj z wielkich fabryk przerobionéj ze starego kościoła i klasztoru. Gmach ten położony dosyć odlegle, ożywiony tylko we dnie, miał pozór zupełnéj pustki. Wszystkie bramy były