Ta strona została uwierzytelniona.
— Nie. Ale jest schwycony, odpowiedział przybyły, razem z wielą innymi — ja sam nie wiem jakim się cudem ztamtąd uratowałem. Byliśmy zebrani w jednéj fabryce dla mustry, było nas tam kilkudziesięciu, miejsce zdawało się pewne, podły jakiś szpieg denuncyować nas musiał. Dwóch czy trzech uciekło wyłomem w ścianie zrobionym, reszta dostała się w ręce moskali.... Juljan z nimi....
Jeszcze nie dokończył opowiadania gdy Presler ryknął jakimś dziwnym głosem, rzucił się, potem zerwał, biegał jak szalony i natychmiast chwyciwszy kapelusz nieobejrzawszy się nawet na nikogo pędem z domu wyleciał.
Nieszczęśliwéj matce więcéj niż przeczucie, prawie pewność wskazała zabójcę syna — był nim własny jego ojciec.