szalu. W domu tym dziwiono się niezmiernie gdy jaki zuchwalec przyszedł się upomnieć o pieniądze, całe społeczeństwo powinno się było składać na wygody dostojnego urzędnika który tak troskliwie czuwał nad jego spokojem.
Po wydanym rozkazie wypędzenia natręta hałas dał się słyszeć u drzwi, potem jakieś szamotanie i w wypartych siłą podwojach ukazał się naprzód blady Presler, potem służący który go niemiłosiernie w tył za kołnierz odciągał. Porucznik tak się silnie opierał, że zostawiwszy kawał oddartéj sukni w rękach lokaja, wpadł do pokoju i prosto rzucił się do nóg naczelnikowi który się mocno przestraszył. Ale poznawszy Preslera i widząc go tak poruszonym dał znak służącemu aby odszedł.
— Trutniu jakiś! zawołał, czego ty mi tu włazisz? Wiesz że zakazano jest jak najsrożéj przychodzić do mnie do domu, jak ty śmiesz się tu pokazywać? Co cię tu u licha przyniosło?
Porucznik miał minę zupełnie obłąkaną, trząsł się, chwytał go za nogi, płakał, mówić nie mógł.
— Zwarjował łajdak, czy co! krzyknął naczelnik.
— Syn! syn! mój! Panie ratuj mi syna! wzięli mi jedynaka, róbcie zemną co chcecie, wyślijcie mnie na Sybir, do kopalni, zetnijcie mi głowę ale syna uwolnijcie!
— Co ty pleciesz? gdzie? jaki syn?
— Syn! syn wczoraj — tam — tam gdzie ja
Strona:PL Szpieg.djvu/088
Ta strona została uwierzytelniona.