Strona:PL Szpieg.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.

sąc się z przestrachu, wyleciał drugiemi drzwiami z pokoju i nie mógł przyjść do siebie aż po śniadaniu u Stoczkiewicza, gdzie jednę butelkę wina więcéj wypić musiał. Zapłacił za nią wprawdzie obywatel przybyły z prowincyi, z którym się świeżo zapoznał.




Wypchnięty od naczelnika Presler błąkał się po mieście jak oszalały, po głowie jego najdziksze wiły się myśli, najśmielsze snuły projekta, bądź co bądź bodaj ofiarą życia chciał syna ocalić, myślał się udać bodaj do samego cara aby mu wydrzeć tę ofiarę. Chwilami wiała nań jakaś nadzieja że sam naczelnik syna mu uwolni, że jego zasługi otrzymają nagrodę, to znowu oddawał się rozpaczy przypomniawszy, że z gardła katom żadna nie wracała ofiara. Tych których wypuścili raz, wzięli