Strona:PL Szpieg.djvu/093

Ta strona została uwierzytelniona.

powtóre i potrzecie, nie jeden z podejrzanych tylko, po kilka razy Sybir oglądał. Na młodzież szczególniéj byli łakomi, żadnemu nie przebaczano. Widziano synów urzędników wysokie zajmujących stanowisko, zakutych w kajdany i pędzonych na wygnanie. Preslerowi wszystkie wypadki, o których słyszał, przychodziły na pamięć. Błądząc od kancelaryi do domu naczelnika, wszędzie pytając o niego napróżno, sam nie wiedząc jak zawlókł się do domu, ale tu chwili wytrzymać nie mógł, pustka była straszliwa, przypomnienia powiększały zgryzotę.
Matki nie było w domu, Rózia siedziała w oknie z zapłakanemi oczyma, Kachna płakała w drugim kącie, drzwi stały otworem, na kuchni nie było ognia, wszędzie smutek jak po umarłym którego tylko co wyniesiono na cmentarz. Presler nie śmiał pójść na górę bo by musiał przechodzić koło drzwi izdebki syna. Cichym głosem zapytał córki gdzie matka, dziecko odpowiedziało mu że nic nie wie, i porucznik z obłąkanym wzrokiem, z zaschłą wargą wyszedł znowu do bióra przy ulicy Długiéj. W tym dniu jak wiek długim, potracił godziny, zgubił pamięć, zapomniał o wszystkiem, pamiętał tylko że był katem własnego dziecięcia. Przechodząc gdzieś około zegarmistrza spotkał się z godziną w któréj zwykłym obyczajem naczelnik powinien był być w biórze. Pospieszył więc, ale zaraz przy drzwiach zastał ustawionych policyantów którzy mu na próg wnijść nie dali, napróżno prosił i nalegał, odpowiedziano mu, że jeśliby się ważył hałasować, mają