Strona:PL Szpieg.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

chiawelem, Gansem, Heglem i kim wreszcie chcecie — jest to mąż uczony i wytrawny, nadewszystko wytrawny. Wielki czciciel siły, jenerał niemiecki ugina przed nią czoło, służy jéj a w przypadku gdyby mu trzeba zmienić mundur lub opinią, na wszystko gotów.
Ma jednak słabostkę, choć się niby zaparł swéj narodowości, pomaga po cichu wszystkiemu co niemczyznę szerzyć może w Rossyi. W istocie przekonany on jest, że Imperium rossyjskie omyłką tylko liczy się do państw słowiańskich, a rzeczywiście jest to przez niemców zawojowana Mongolia. Może on ma i słuszność. —
Ostatni gatunek jenerała wychowanego tak szczęśliwie że umie i po angielsku i po włosku, może ze wszystkich jest najniebezpieczniejszy. Człowiek ten co się wiele a powierzchownie uczył, najwięcéj téż nabrał zarozumiałości, wierzy tylko w siebie, cara już nie ma za bóstwo ale za narzędzie które zręcznie spożytkować umie; poważny, zamknięty, szanujący się mocno, wie on, że z jemu podobnych robi się w Moskwie wszystko począwszy od kuratora uniwersytetu, ministra oświecenia aż do naczelnika wojennych zakładów, gospodarza skarbowych majątków, dyrektora banku lub wodza wszystkich cesarskich teatrów. Wie on, że może pojechać do Chin za ambasadora, do Paryża po ładną aktorkę lub na Sybir na wielkorządcę. Pamiętny wielkich swych przeznaczeń, szanuje on w sobie to drzewo, z którego może wystrużą jakie maleńkie berełko, lub jaką wielką szubienicę. —