Strona:PL Szpieg.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

chcą przystąpić. Gdzieindziéj na świecie znajdzie się zabłąkana litości iskierka, tu litość kupować trzeba za gotowe pieniądze. Sprzedajność równa się barbarzyństwu.
Pod wieczór dnia tego gdy jenerał, mówiąc ich językiem, oddychał, co znaczy odpoczywał, przekupiony sługa wpuścił doń Preslera. Gabinet tego pana życia i śmierci tylu ludzi, wcale nie był podobny do wytwornego buduaru pana naczelnika. Nie znać tu było najmniejszego starania o jakąkolwiek wygodę, plugawa stara kanapa z wysiedzianą poduszką skórzaną służyła za tron panu jenerałowi, prosty stół zarzucony papierami stał przed nim, jedno wygodniejsze krzesełko, szafa bejcowana, zegar lada jaki — otóż i wszystko. Drzwi tylko ten pokój dzieliły od zajmowanych przez jenerałowę z rodziną.
Mikołaj Siergujewicz w surducie mundurowym bez szlif, palił cygara i czytał Inwalida. Gdy Presler wszedł, długo na niego patrzał. Zwyczaj badania nie opuszczał go i teraz, chciał się domyślić człowieka nim z nim miał mówić. Ale postawa porucznika nic go nauczyć nie mogła.
— Nu, czego tam chcesz? zapytał w końcu.
Nim rozpoczął mówić Presler, przyszedł pokornie, a raczéj przypełznął, aż do jego kolan i całował je płacząc.
— Nu, gadajcie!
— Panie jenerale, jestem ajentem policyjnym,