Strona:PL Szpieg.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

mym głosem wyrzeczone przekleństwo osłupiałego wstrzymało.
Blisko tego mostu nad którym powinienby stać napis jaki Dante położył u wrót piekła, pod ścianą, ujrzał siedzącą żonę... przez tych kilkadziesiąt godzin tak zmienioną boleścią okrutną, że trudno mu zrazu było ją poznać.
Postać to była nie zrozpaczonéj Nioby starożytnéj, ale furji któréj sił brakło na wściekłość. Widok sprawcy wszystkich jéj cierpień osłabłą przywiódł do tego stanu wściekłości. Z rozpuszczonemi włosami, z suknią podartą, z twarzą oblaną łzami, z zaognionemi oczyma, z pieniącemi usty, zdawała się chcieć porwać na niego aby go rozszarpać, ale sił jéj nie stało i padła z zaciśnionemi dłoniami miotając się w konwulsyjnych drganiach....
Siedziała tu od poranka próżno, błagając aby ją do syna dopuszczono, gnana i bita, znosząc naigrawania pijanéj tłuszczy. Z serca jéj szał przechodził do głowy, głód i ból odbierał jéj powoli przytomność, — widok męża ją przywrócił. —
Porucznik cofnął się z przestrachem ale uciekać nie mógł; sam nieszczęśliwy zrozumiał jéj rozpacz, ulitował się... chciał ją podnieść z ziemi i uprowadzić. —
— Nie tykaj mnie! wrzasnęła przeraźliwie, widząc że się zbliża, nie tykaj zabójco... między tobą