mrugnął aby przyniesiono serdelków i gdy usiedli za stołem począł wypytywać.
Presler był w tem usposobieniu potrzebującem wywnętrzenia które otwiera usta i serce.
Mówił, skarżył się, płakał, nie mogąc uspokoić.
— Paskudny interes, rzekł wysłuchawszy go długo Muszyniec; ale jak ty sobie w łeb strzelisz, czego wcale nie aprobuję, jak twoja żona zwaryjuje, co to synowi pomoże? Widzisz moje kochanie jak na człowieka taki kamień spadnie, potrzeba się zimnéj wody napić i pójść do głowy po rozum a do serca po chytrość. Mówiąc między nami, z temi durniami moskalami byle kto umiał zawsze sobie można poradzić, bywają oni sprytni, ale parę razy zawsze ich oszukać można, byle coraz inaczéj; zresztą mało którego nie przekupisz to tem to owem. Tu trzeba coś radzić. Z naszym naczelnikiem niema co i gadać, bo to tak jakbyś mnie prosił żebym tobie syna uwolnił. Z jenerałem jużeście się kułakami w twarz całowali, nie ma tam po co drugi raz zaglądać, ale są jeszcze protekcye, sposoby, drogi, a naostatku choćby też twój syn powędrował do Moskwy? to jeżeli ładny chłopiec, gotów się tam jeszcze z jaką kniahinią ożenić i nie ma czego karku kręcić!!
— Nie mów mi tego, odparł Presler, ja go uwolnić muszę, choćby mi przysło własnem życiem przypłacić, bez niego mi ono nie miłe.
Strona:PL Szpieg.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.