ogniły tylko jeszcze bardziéj, wprost pociągnął do domu.
Piękna postać młodéj dzieweczki przesunęła się nam tak żeśmy o niéj nic powiedzieć nie mogli, ni się jéj bliżéj przypatrzyć. Powiedzmy teraz słówko o niéj, nim biedna na scenę wystąpi.
Dom Preslerów jakimeśmy go widzieli nie był tem gniazdem spokojnem na którego miękim puchu wyrastają szczęśliwe istoty, wypieszczone z dzieciństwa do łatwego życia. Ojciec był w nim postacią najmniéj czynną, rzadko widzianą, rozsiewającą strach lub obrzydzenie. Matka charakteru gwałtownego, ale złamanego przeciwnościami troskała się o chleb powszedni i o chleb ducha dla dzieci. Serce jéj przywiązało się szczególniéj do syna, nie zaniedbało jednak zupełnie i córki. Nie mogła dać Rózi świetnego wychowania, ale jéj dała poczciwe, resztę Bóg rzucił w to serce które godne było bić obok braterskiéj piersi Juljana.
Juljan kochał ją bardzo i co w skromnéj pensyi klasztornéj pobożne rozpoczęły kobiety, tego on dokończył dając jéj książki, ucząc ją słowem i przykładem. Trochę opuszczona przez rodziców Rózia w ciszy, potajemnie uczyła się, pracowała, kształciła. Przy powierzchowności bardzo prostéj, przy fizjonomii dziecięcia była to już głową i sercem kobieta, mężna, zastanawiająca się i dojrzała
Strona:PL Szpieg.djvu/119
Ta strona została uwierzytelniona.