Wnijście téj dziwnéj pary do przedpokoju kniazia wedle zwyczaju przepełnionego najpstrokatszym tłumem obudziło niezmierną ciekawość. Czerkies, żołnierz i lokaj stanęli przypatrując się téj niewinnéj ofierze któréj młode lice wstyd krwią oblewał, szepty, śmiechy, szyderstwa, półsłówka były pierwszemi razami męczeństwa, które biedne dziewczę znieść musiało.
Presler przywykły do upokorzenia, którego podobne przyjęcie było chlebem powszednim, nie umiał ani jéj obronić ani nawet poczuć tego co ona doznawała. Z kolei każdy ze służby zbliżał się do Preslera, wlepiał w Rózię oczy bezwstydne i tym wzrokiem ohydnym, który bywa obelgą, przeszywał niewinne dziewczę. — Potrzeba było jednak nie mając pieniędzy pokorą rozbroić tych stróżów drzwi pańskich, których łaska mogła je otworzyć a gniew zamknąć. Inni interesanci, gawiedź najrozmaitsza, przypatrywali się także urągliwie Preslerowi i Rózi.
Nad przedpokoje tego rodzaju, w których często człowiek godną piekieł przebywa godzinę, nie ma może w świecie przykrzejszéj próby cierpliwości. W nich to ubodzy często czerpią tę nienawiść ku możnym i wyżéj położonym która późniéj staje się całego ich życia przemagąjącem uczuciem. Kto nie czekał u przedpokoju urzędnika lub wielkiego pana, zmiłowania jego służby, ten jeszcze nie do-
Strona:PL Szpieg.djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.