Strona:PL Szpieg.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

znał rodzaju upokorzenia może najdotkliwszego. Cóż dopiero gdy dwa lub trzy razy trzeba przejść przez te ognie aby dostąpić do Jowiszowego oblicza które cię zbywa nic nie znaczącym ogólnikiem. Służący, który o godzinie dziesiątéj poniósł panu czaj, widać mu coś powiedział o ładnem dziewczęciu, bo zaraz po jakimś panu bardzo poważnym który pierwszy otrzymał posłuchanie, wpuszczono Preslera i Rózię.
Kniaź był jeszcze w rannym szlafroczku i nieurzędowym stroju; wyłysiała jego głowa świeżo wyszczotkowana, wąs wyszuwaksowany przed chwilą nie mogły odświeżyć twarzy zwiędłéj, bladéj, na któréj już marszczki plan przyszłego zburzenia, delikatnie pozarysowywały.
Presler zaczął od tego że mu padł do nóg, a Rózia wlepiła weń niebieskie swe pełne wyrazu oczy, których wejrzeniu oprzeć się nie było podobna. —
Kniaź, który nibyto mówił po polsku, i bardzo się swoją polszczyzną chwalić lubił, kazał sobie opowiedzieć całą historyą; ale nie tyle jéj słuchał, ile się milczącéj Rózi przyglądał.
To wejrzenie zbojeckie zepsutego człowieka obudzało w niéj wstręt nieopisany; gdyby była mogła, byłaby odeń na koniec świata uciekła, ale uczucie obowiązku wstrzymywało ją na miejscu. Kniaź nie wiele zważając na Preslera, dla Rózi szczególną okazywał grzeczność, co ją jeszcze bardziéj