wiem, będę wam służył do zdechu! choćby i mnie powiesić mieli.
— Moje dziecko, rzekł ksiądz, bardzo to pięknie mówisz, ale obrachuj się z sumieniem, czy tego przez samą zemstę nie czynisz? Zemsta nie chrześciańskiem jest uczuciem; my nie mścić się na moskalach, ale bronić się od nich powinniśmy. Prześladują świętą wiarę naszą, chcieliby nas spodlić i zepsuć, aby tem łatwiéj ujarzmić; broniąc tego nieszczęśliwego kraju, bronim zarazem praw Boskich które oni depczą nogami...
Mówił, a Presler płakał, nakoniec po téj nauce moralnéj zaczęto go wypytywać o rozmaite szczegóły o których dokładniejsza wiadomość mogła być przydatną.
Presler dostarczył jeżeli nie nadzwyczajnych objaśnień to wiele imion ludzi, którzy do tajnéj policyi należeli; wiele skazówek z których korzystać było można.
Rozmowa przeciągnęła się długo w noc, ale dla biednego Juljana żadnéj mu nadziei dać nie było można. — Wyrwać go z ich szpon nikt nie mógł; ucieczka z cytadeli była prawie całkowicie niemożliwą, w podróży niezmiernie trudną. Upewniono tylko Preslera że synowi jego o ile możności starać się będą ciężki los osłodzić, że potrzeby jego zostaną zaspokojone, że będzie miał opiekę, a późniéj, kto wie? może jakimkolwiek sposobem obmyślaną ucieczkę. —
Strona:PL Szpieg.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.