Strona:PL Szpieg.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

mo lata zimny a wietrzny. Na piasku przemokłym od długiéj słoty, stało kilkudziesięciu ludzi, po większéj części młodzieży, w grubych szynelach sołdackich, z postrzyżonemi głowami, przykutych do żelaznego drążka, i obstawionych silną do koła strażą.
Wyprawa ta, składała się z ludzi wszelkiego stanu i wieku, a moskwa postarała się o to, aby między politycznymi skazanymi znajdował się prosty złodziéj, umyślnie chcąc zbrodnię miłości ojojczyzny z najpodlejszem przestępstwem porównać. Odbijała ta postać złowroga zbójcy i łupieżcy z wpadłemi w czaszkę oczyma żbika, od szlachetnych obliczów męczeńskich...
Obok zbója szedł przykuty ksiądz staruszek, który przyjmował przysięgę czeladzi rzemieślniczéj, spokojny, łagodny, na przyszłe swe cierpienia patrzący pogodnem okiem kapłana co od dawna życie swe Bogu oddał w jego ręce i sam niem już nie rozporządzał. Ujęty do więzienia, nim go badać zaczęto, starzec zażądał krucyfixu, a dostawszy go poprzysiągł w obec przelękłego służalstwa, że mu żadna męczarnia z ust słowa nie dobędzie... Skazano go za to zuchwalstwo, że się śmiał uciec pod skrzydło Boże, chroniąc od sprawiedliwości cara... Kapłan uśmiechał się, czuł że był na swem miejscu, bo niósł z sobą słowo rezygnacyi, pociechy i nadziei.
Za nim szedł młody chłopak, blady i zmęczony długą niewolą, uśmiechnięty boleśnie — pa-