Strona:PL Tacyt - Germania.pdf/72

Ta strona została przepisana.

dzieńców wielbią[1]. Wreszcie Aryowie, prócz sił, któremi wspomnione wyżej narody przechodzą, wrodzoną

  1. Naharwalowie, jeden z najznaczniejszych powiatów ligijskich, do dawnej Swewii należących, mieszkali według wszelkiego podobieństwa, tudzież opisu niemieckich autorów i kart geograficznych dawnej Germanii, gdzie teraz część województwa sandomirskiego, to jest, gdzie powiaty sandomirski i chęciński. Dowodem największym mniemania tego być zdaje się wzmianka w Tacycie, iż w tym kraju starożytni Germanowie mieli gaj jakiś święty, w którym bożkom swoim pokłon oddawali. Gaj ten czyli puszcza musiała być w poszanowaniu u Germanów, od czasów wyższych nierównie od Tacyta, ponieważ on sam nazywa go: „Antiquae religionis lucus.“ Germanowie będąc sami narodem starych Celtów, czyli Keltów, którzy, zdaniem uczonego Filipa Kluwera Gdańszczanina, ufundowanem gruntownie na świadectwach pisarzów greckich i łacińskich, Hiszpanom, Gallom, Brytanom, Illirykom i Germanom dali początek: Germanowie, mówię, będąc Celtami, wiele od nich wzięli zwyczajów w religii nawet. Dyodor sycylijski w k. IV powiada, że „Celtae oceani accolae deorum maxime Dioscuros venerantur.“ Pod imieniem Dyoskurów (w greckim języku synów Jowisza), czcili Rzymianie i Grecy Kastora z Polluxem, synów Jowisza i Ledy. Grecy wzięli tych bożków od Celtów, dawniejszych nierównie od siebie. Dla czego Tacyt, pisząc o Naharwalach, mówi: iż oni ich jako braci i młodzieńców wielbiąc „ut fratres, ut juvenes,“ nie zasięgali tego obrządku z obcych zwyczajów, ale własną swoję z przodków Celtów religią mieli: „nullum peregrinae superstitionis vestigium.“ Od Celtów nadmorskich, o których mówi wyżej cytowany Dyodor, przeszło to nabożeństwo ku Polluxowi i kastorowi do bliższych Dunaja i południowych Germanów. Czcili ich Naharwalowie pod imieniem Alków, nomen Alcis, nie stawiając im żadnych posągów, ale w tem samem co i Rzymianie rozumieniu, że w czasach burzliwych na morzu, pokazywali się na masztach w postaci ogniów, które dotąd się pokazują, nazwane pospolicie od żeglarzów Ignes fatui albo le feu saint Elme. Celtowie nadmorscy, bawiąc się żeglarstwem i handlem wodnym, mieli przyczynę kłaniać się tym bożkom. Germanowie mieszkający daleko od morza, jako Naharwale, podobno tylko od przodków Celtów wzięli zwyczaj nabożeństwa ku nim, choć pomocy nie potrzebowali. Wreszcie jeśli religia najczystsza, jaka była pierwiastkowa w Żydach, odsuwając się powoli od swojego gniazda, mieszała się baśniami tworzonemi od gminu, a Noe z czasem od Greków w Deukaliona. Abraham w Saturna odmienił się: mogli ci bajeczni bożkowie celtyccy być wielbionymi na brzegach w postaci ogniów morskich, na górach i lądzie w postaci lądowych i górnych. Nie nowina widzieć te nocne błyskotki mianowicie w górach, gdzie częstsze z ziemi kruszcowe exhalacye