Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Pieśń o Rolandzie 052.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

powiada: „Nasi ludzie są bardzo waleczni; pod słońcem niema lepszych. Tak napisane jest w kronikach Franków“. Idą polem i szukają swoich; plączą z żalu i litości nad swymi krewnemi, z samej głębi serca, z wielkiej miłości. Aż naprzeciw nich, z wielkiem swojem wojskiem przybywa król Marsyl.

CXII

Marsyl posuwa się doliną, z wielkiem wojskiem które zgromadził. Zebrał i przeliczył dwadzieścia szyków. Błyszczą hełmy strojne w kamienie i złoto; i tarcze i misternie wykładane zbroje. Siedem tysięcy trąb trąbi do ataku, wielki hałas rozlega się w okolicy. Roland powiada: „Oliwierze towarzyszu, zdrajca Ganelon poprzysiągł naszą śmierć. Zdrada nie może zostać ukryta; cesarz pomści ją srodze. Będziemy mieli bitwę zaciętą i twardą. Nie widziano jeszcze podobnego spotkania. Będę walił moim Durendalem, mieczem moim dobrym, a ty, towarzyszu, będziesz walił swoją Hauteclaire. Po tylu ziemiach obnosiliśmy je! Wygraliśmy niemi tyle bitew! Nie trzeba aby o nich źle mówiono w pieśni“.

CXIII

Marsyl widzi męczeństwo swoich. Każe grać w trąby i rogi, potem jedzie na czele swojej wielkiej armji. Na przedzie jedzie Saracen Abisem; niema większego okrutnika w całem wojsku. Jest pełen zbrodni i wszelkiego występku, nie wierzy w Boga syna najświętszej Panny. Czarny jest jak stopiona smoła, nad wszystko złoto Galicji kocha mord i zdradę. Nigdy nikt go nie widział aby się bawił lub śmiał. Ale jest bardzo dzielny i bardzo zuchwały, i dlatego miły jest srogiemu królowi Marsylowi. Nosi swego smoka, koło którego skupia się lud saraceński. Arcybiskup nie może go miłować; skoro go ujrzy, już chciałby go ugodzić. Pocichu mówi do samego siebie: „Ten Saracen zda mi się srogi heretyk. Najlepiej będzie jeśli go zabiję: nigdy nie kochałem tchórzów ani tchórzostwa“.