Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Pieśń o Rolandzie 070.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Chcę ich odszukać i rozpoznać, i przed tobą ich zgromadzić i ułożyć“. Arcybiskup powiada: „Idź i wracaj! To pole jest twoje, Bogu dzięki, i moje!“

CLXII

Roland idzie. Idzie przez pola, sam, samiutki. Szuka po dolinach, szuka po górach. Tam znalazł Iwora i Iwona, a potem znalazł gaskończyka Engeljera. Tam znalazł Geryna i Gerjera jego towarzysza, i potem znalazł Berenżyra i Atona. Tam znalazł Anzejsa i Samsona, i potem znalazł starego Gerarda z Rusylonu. Jednego po drugim wziął dzielny rycerz i wraca z nimi do arcybiskupa. U jego kolan złożył ich szeregiem. Arcybiskup płacze, nie może się wstrzymać. Podnosi rękę, daje błogosławieństwo. Potem rzecze: „Miłosierdzie nad wami, panowie. Niechaj wspaniałomyślny Bóg przyjmie wasze dusze. Niech je złoży w raju w święte kwiaty. I mnie jakże ciężko umierać! Nie ujrzę już mego potężnego cesarza“.

CLXIII

Roland znów wraca; znowu idzie szukać na polach. Odnajduje swego druha Oliwiera. Przyciska go do piersi, obejmując ciasno. Jak może wraca do arcybiskupa. Kładzie Oliwiera na tarczy wpodle innych; arcybiskup rozgrzeszył ich i przeżegnał znakiem krzyża. Wówczas na nowo chwyta ich żal i litość. I Roland powiada: „Oliwierze, luty towarzyszu, byłeś synem diuka Renjera, który dzierżył marchię Val de Runers. W kruszeniu kopij i łamaniu tarczy, w zwyciężaniu i zwalczaniu hardych, w krzepieniu roztropnych i wspieraniu ich radą nie było lepszego rycerza na ziemi...“

CLXIV

Widząc pomarłych swoich parów, i Oliwiera, którego tak kochał, hrabia Roland rozczulił się; zaczyna płakać. Twarz mu zbie-