Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Pieśń o Rolandzie 081.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

rzucają przed siebie taką jasność, że w nocy morze jest jeszcze piękniejsze. I kiedy zbliżają się do ziemi hiszpańskiej, brzeg rozświetla się cały i błyszczy. Wieść o tem dochodzi aż do Marsyla.

CXCI

Plemię pogańskie nie myśli o spoczynku. Opuszczają morze, wpływają na słodkie wody. Przebywają Marbryzę, przebywają Marbrozę, płyną w górę Ebru z wszystkiemi statkami. Latarnie i karbunkuły błyszczą bez liku i całą noc świecą wielkiem światłem. Rankiem przybywają do Saragossy.

CXCII

Dzień jest jasny i słońce błyszczące. Emir wysiadł ze swego statku. Po jego prawicy kroczy Espanelis; siedemnastu królów tworzy jego świtę; potem idą hrabiowie i diuki, których nie znam liczby. Pod laurem, w szczerem polu, rzucają na zieloną trawę dywan z białego jedwabiu: wznosi się tron, cały z kości słoniowej. Tam siedzi poganin Baligant; wszyscy inni stoją przed nim. Ich pan pierwszy przemówił: „Słuchajcie, zacni i dzielni rycerze! Król Karol, cesarz Francuzów, nie ma prawa jeść o ile ja nie każę. W całej Hiszpanji wydał mi wielką wojnę; wzajem pójdę go szukać w słodkiej Francji. Nie spocznę w życiu póki go nie ubiję, lub póki nie uzna się zwyciężonym“. Jako zakład swoich słów, uderza się prawą rękawicą w kolano.

CXCIII

Skoro tak rzekł, zaklina się mocno, że za wszystko złoto, jakie jest na ziemi, nie poniecha wyprawy do Akwizgranu, gdzie Karol odbywa swoje roki. Ludzie jego chwalą mu to, dają mu swoje rady. Wówczas woła dwóch swoich rycerzy; jeden Klaryfan, drugi Klarjan. „Jesteś synem króla Maltrajana, który miał obyczaj