Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Pieśń o Rolandzie 101.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

upaść, ale Bóg go wspiera. Chwyta oburącz szyję swego bieguna. Jeśli poganin ponowi cios, szlachetny wassal polegnie. Karol francuski przybywa, on go wspomoże.

CCXLIX

Diuk Naim jest w wielkiej niedoli. A poganin gotuje się ugodzić go znowu. Karol powiada mu: „Ladaco, na swoje nieszczęście porwałeś się na niego!“ I mężnie naciera nań. Kruszy tarczę poganina, miażdży mu ją o serce. Rozdziera pancerz na piersi i kładzie go trupem: siodło zostaje próżne.

CCL

Karol, wielki król, pełen jest boleści, kiedy widzi przed sobą rannego Naima, i jasną krew która ścieka na zieloną murawę. Pochylony nad nim, powiada: „Miły panie Naimie, jedź przy moim boku. Zginął ladaco, który na ciebie nastawał; na ten raz wbiłem mu w ciało mą włócznię“. Diuk odpowiada: „Panie, polegam na tobie; jeśli wyżyję, nie stracisz na tem“. Potem, w miłości i wierze, jadą obok siebie, z nimi dwadzieścia tysięcy Francuzów; niemasz jednego, któryby nie walił i nie kosił.

CCLI

Emir jedzie polem. Uderzy hrabiego Gwinemana. Miażdży mu białą tarcz o serce, rozdziera mu kolczugę, otwiera na dwoje pierś i wali go trupem z rączego konia. Potem zabił Gebwina i Loranta, i Ryszarda Starego, pana Normanów. Poganie krzyczą: „Szacowny wart jest swojej ceny. Bijcie, poganie, mamy obrońcę!“.

CCLII

Pięknie jest widzieć rycerzy arabskich i ocyjańskich i owych z Argojli i z Bakli, jak walą swemi włóczniami. Z drugiej strony