Zakradło się to na probostwo chyłkiem,
Na mróz świciło napół gołym tyłkiem,
Teraz se każe najcieńsze atłasy
Szyć na portasy.
Sypia se co noc w jegomości łóżku
Księżą kucharkę głaska se po brzuszku
Sam mu co rano, Święci wiekuiści,
Xiądz buty czyści!
Ale największe to zgorszenie czyni
Że nie przepuścił i pańskiej świątyni
I kościół, co się cudami rozsławił,
Straśnie splugawił
Kędy janioły wprzód zdobiły ściane
Teraz kapłony wiszą podskubane
A tam gdzie beły świente męczenniczki
Tłuste jendyczki
W ołtarzu widny Boga Ojca profil:
Brodę ma ryżą niby nasz Teofil;
Za złego łotra wisi w Męce Boskiej
Konrad Rakowski
Potem z Krakowa zjeżdża konwisya
Napycha brzuchy, aż im się odbija
I prawią Xiędzu różne dziwne baśnie
Pokiel nie zaśnie.
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Słówka 188.jpg
Ta strona została uwierzytelniona.