majątku Wołodków. Osobista styczność Wołodki z Towiańskim była niewielka, ale „dobrze pamięta to, co od dzieciństwa ustawicznie o nim słyszał, jako o bliskim sąsiedzie“.
Otóż, między innemi szczegółami, autor Wspomnienia pisze:
W Antoszwińcu, oprócz dawnego sadu i ogrodu, Towiański założył rodzaj parku spacerowego, poprzerzynał i wyżwirował ścieżki, w pośród dzikich drzew i krzewów zasadził aleje, pourządzał altanki, kanapki darniowe, ławeczki, lub też wprost duże płaskie kamienie. Wszystko to nosiło nazwy symboliczne. Z tych tylko jedna utkwiła mi w pamięci: świątynia dumania. Zaś świątynią tout-court nazywano kaplicę, na niewielkim pagórku, pośród parku. Prowadziło do niej siedem dróg: Prawdy, Cnoty, Wiary i t. p. Był to drewniany budynek, w kształcie nieco wydłużonego czworoboku. Front, zwrócony ku domowi mieszkalnemu, ozdobiony był czterema kolumnami, również drewnianemi. Wyglądało to na grecką świątynię; krzyża jednak na owej świątyni, o ile pamiętam, nie było. Wewnątrz za całe umeblowanie służył tylko stół, przy którym powiadano że Towiański „msze odprawiał“. Opowiadano przy tem w Wilnie, że podczas tych obrzędów stawała na owym „ołtarzu“ kobieta w stroju Prawdy jako święta Filomena; uważam jednak, że to była jedna z licznych podówczas plotek, kursujących w Wilnie o Towiańskim, utkana, być może, na tle obchodów rewolucyjnych w Paryżu. Na czem atoli polegały owe „msze“ i nabożestwa, objaśnić nie umiem.
„Towiańskiego nie zaliczano w Wilnie do umysłów wybitnych. Posiadał on jedynie zwykłą inteligencję; obdarzony był wielkim darem słowa i bujną, entuzjastyczną imaginacją. Ożenienie się jego świadczy, że mało dbał o przesądy kastowe i tradycje szlachecko-obywatelskie. Pani Towiańska była mieszczanką, ze spolszczonej niemieckiej rodziny Maksów. Jako nawrócona otrzymała imię Filomeny, zamiast swego dawnego Karoliny. Pamiętam dobrze, jak żartowano w Wilnie, że Towiański przezwał tem
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.
100