Zofję Szymanowską przed tem co ujrzy w Paryżu i w domu Mickiewiczów („Zobaczysz tam i usłyszysz ludzi, których idee, niby nowe i wyższe, do najniemoralniejszych czynów prowadzą“), a paroletni pobyt w domu szwagra i siostry potwierdził — w jej oczach — słuszność tych sądów. W r. 1870 pisze Lenartowicz do Kraszewskiego o „łotrostwie, jakie otaczało Adama“; wspomina „historje o towianizmie ciekawe ale nie budujące“. Wreszcie, w r. 1889, Wołyński, w liście do Władysława Mickiewicza, pisze wręcz o stosunkach Adama „z jakąś Litwinką, zagorzałą towianką“, a stosunki te miały być „wynikiem towianizmu, którego wyznawcy uważali wszystko za wspólną własność“. Tem tłumaczy się, — wedle Wołyńskiego, — dlaczego „nasze Polki niechętnie przystępowały do towianizmu“.
Zważmy list Wołyńskiego: wszak to nie jakiś anegdociarz rzuca słowa na wiatr, ale poważny człowiek, uczony, mówi to wręcz, całkiem serjo, do syna poety!
Widzimy tedy, że te plotki — dziwnie zgodne w treści — powtarzają się uporczywie na przestrzeni lat sześćdziesięciu; że obiegają równie dobrze w Wilnie jak Paryżu, w Dreznie i we Florencji; że głoszą je osoby, o ile nie bezpośrednio stykające się z towianizmem, to bardzo bliskie jego tradycji. Można próbować je odeprzeć lub zwalić; ale — trzeba zająć jakieś wobec nich stanowisko. Tymczasem nasi „bronzownicy“ obrali najwygodniejszą drogę: licząc, że to są rzeczy dawne i zapomniane, ignorują je, nie chcą wiedzieć o nich. Nie mówię już o wspomnieniu Wołodki, które było drukowane: ale takie dokumenty jak list Wołyńskiego, jak li-
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.
103