Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

mniej równym błędem. To byłoby, doprawdy, zanadto „aseptyczne“ preparowanie historji. Co do mnie, notuję tutaj te relacje dlatego, że chodzi mi o konfrontację innych głosów z pamiętnikiem Zofji Szymanowskiej i listem Wołyńskiego.
Komierowski w broszurze swojej Moje stosunki z Towiańskim i z towiańczykami (mylnie przez niektóre bibljografje przypisywanej Kołosowskiemu) pisze po rozstaniu się z towianizmem: „Poznałem wewnętrzne życie braci, a zarazem wiele dziwactw, kłótni, i skandalicznych zboczeń, a choć te mają wielki związek z zasadami i często są skutkiem ich fałszywości, jednak przytaczać ich nie będę, raz że są historją ludzi żyjących, po wtóre że bracia mają się za ludzi: niechże więc ten, co jest bez grzechu, ciska kamień, — ich prywatne życie przesądza“.
Wobec takich relacyj, wobec uderzających analogij z innemi ruchami religijnemi owej epoki, byłoby niezmiernie interesujące poznać ściślej stosunek kobiet do towianizmu, tymczasem prawie nic o tem się nie mówi. Nie mówią nam nawet, ile było adeptek. Na prelekcjach Adama Mickiewicza bywa, wedle relacji dziennika, „wielka ilość dam wtajemniczonych w tę doktrynę jeszcze sekretną“. Odbywają się tam sceny przypominające „konwulsjonistów“. Zdając sprawę z wykładu 21 maja 1844 r., Dziennik Narodowy pisze: „Dwie młode kobiety, zerwawszy się, przyskoczyły do katedry ze złożonemi konwulsyjnie rękoma; jedna z nich wkrótce usiadła, druga coś mówiła drżącym, jakby rozpaczającym głosem, klękała i zrywała się, nareszcie opadła na ziemię, i publiczność słyszała tylko przygłuszone łkanie“.

111