dyńczego człowieka prawidło najwyższe na wszystkie czynności“.
(Przywodzi to na pamięć ów list Adama Mickiewicza do starej przyjaciółki, Konstancji Łubieńskiej, w jakimś ryzykownym momencie jej życia: „Wszystko (podkreślenie Mickiewicza) tobie wolno, tylko zasypiać się i drobnostkami zasypiać się nie wolno“).
Tyle jest pewne, że, kiedy Mistrz przybywa do Paryża, rychło zjawia się otoczony sztabem conajmniej trzech kobiet niezwykłej urody: Karoliny, Anny i Xawery Deybel. Panna Deybel zaprzątała niemało współczesną opinję. Mam w ręku satyryczne Album Pszonki (Paryż 1845), gdzie raz po raz spotykamy się z jej nazwiskiem.
„W ciągu tych zapowiedzi proroczych, nadciągnęły pułki z Litwy — dwóch podporuczników: Wańkowicz malarz i Gutt lekarz, a z nimi panna Dejbel, którą Towiański jeszcze na Litwie na proroka rodzaju żeńskiego wykierował. Było to w karnawale. Na salonach króla de facto (Czartoryskiego) były sceny, bale, koncerta, tańcujące herbaty. Towiański i spółka wyprawiali także sceny, śpiewy i deklamacje prorocze. Panna Dejbel śpiewała, Gut miewał konwulsje na dwanaście tempów, i polował na fruwającego ducha, Towiański perorował, łechtał uczucie...
„Jest wieść, że panna Deybell w chwilach wielkiego wzniesienia się ducha widzi około głowy Towiańskiego gwiazd dwanaście, Gut siedm, a Mickiewicz trzy czy podobno już tylko jedną“.
„Wiadomo, że Towiański w r. 1834, to jest kiedy Albrecht w Saksonji ze swojemi występował proroctwy, był także w Dreznie