zmiernie rękopiśmienna rozprawka, jaką tam znalazłem, p. t. Rozprawa z Towiańszczyzną. Zaciekawia już sam tytuł rozprawy u najwierniejszego wyznawcy Towiańskiego, który jeszcze w r. 1870 pisał: „Jest to jedna z chwil najważniejszych nietylko w moim żywocie obecnym, ale w mojej wieczności, w całym bycie ducha mojego, kiedym się zbliżył z mężem, przez którego mi ta nadzwyczajna łaska niebios zeszła...“ Świadectwo takiego człowieka nie jest podejrzane o uprzedzenie lub niechęć... A jednak, gdyby ktoś chciał napisać krwawszą satyrę towianizmu, nie mógłby tego lepiej zrobić, niż to uczynił w tej nie do druku zresztą przeznaczonej „rozprawie“ Goszczyński.
Rękopis ten, wprowadzający nas niejako w samo serce towianizmu, datuje z r. 1860[1]. Podtytuł: Sprawa W-a i A-y Dz-ch (Władysława i Antoniny Dzwonkowskich) z K. T. (Karoliną Towiańską) i K. R. (Karolem Różyckim).
Sprawa ta zajmuje kilkadziesiąt stronic drobnego pisma, a materjały do niej, bruljony, conajmniej drugie tyle. Cała książeczka. Będę z niej cytował, jaknajmniej wtrącając się osobiście. Zaczyna Goszczyński tak:
Staję nie w obronie swojej osobistej, ale w obronie prawdy, w obronie Dzieła nowej epoki, która ma być Chrześcijaństwem wyższem, a gdzie pod nowemi formami powtarzają się bezecności duchowieństwa tymczasowego.
Bracia uznani za wyższych, za starszych, a stawiający braciom młodszym przeciwności utrudniające im przyjęcie Prawdy
- ↑ Omawiał ją prof. Pigoń w artykule S. Goszczyński w sporze z Kołem (Przegląd Współczesny, 1928).