Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

Niesnaski pożycia małżeńskiego. Unikajcie tego, aby nie była codzień na stole sprawa kotletów niedopieczonych albo przepieczonych. Takie sprawy przy świadkach są niskie, nie mogą im dać dobrego wyobrażenia o stanowisku, które zajmujecie w Sprawie Bożej. Sprawy podobne najlepiej załatwiać we cztery oczy.

Wszystkie jego nauki są mniejwięcej na tej wyżynie. I to dla takiej „służby“, Mistrz zabronił mu być poetą. Tak oni się „podnoszą“ nawzajem ciągle, zaglądają jedni drugim w garnki, w dusze, dochodzą do tego, że nie mogą już na siebie patrzeć wzajem. Wszystko to czytamy w tych notatkach Goszczyńskiego, z których, znając je, tak nieśmiałe wyciągano konsekwencje!
Bo oczywiście, że sprawa Dzwonkowskich nie była jedyną przyczyną tych rozdźwięków; czuć, że tu zebrał wrzód dojrzewający oddawna. Wypadki roku 1863, w czasie których pani Guttowa osądziła „że dopóki Polska nie uzna w Towiańskim posłańca Bożego i nie ukorzy się przed nim, dopóty wszystkie jej ruchy i ofiary są na nic“, jeszcze bardziej oddaliły starego patrjotę od Koła. 9 czerwca r. 1864 notuje w swoim dzienniku:

W czem posłużyło mi przejście przez towiańszczyznę? Zmniejszyła się moja pogarda dla Polaków, którym dobrze z Moskalami, bo w towiańszczyźnie zobaczyłem Polaków, którzy miłują jarzmo cięższe od cesarskiego. Myślę sobie nieraz, że jeżeli są Polacy, którzy adorują takie jarzmo jakie im towiańszczyzna nakłada, można usprawiedliwić poniekąd tych Polaków, którym jarzmo Cara lub Kisara nie dolega.

Tak pisze Goszczyński w 22 lat od chwili w której przystał do Sprawy. Mimo to zaczadzenie było tak silne, że zupełnie, mimo rozstania z Kołem, nie ocknął się zeń

136